Cycero z dwóch powodów
Cycero z dwóch powodów
-
Marek Tuliusz Cyceron, O mówcy, przełożył, wstępem i komentarzami opatrzył Bartosz Awianowicz, Wydawnictwo Marek Derewiecki, Kęty 2010.
-
Marek Tuliusz Cyceron, Brutus, czyli o sławnych mówcach, przełożyła, wstępem i przypisami opatrzyła Magdalena Nowak, Prószynski i S-ka, Warszawa 2008.
Nie jestem filologiem klasycznym ani historykiem, dlatego czuję się nieco niezręcznie, pisząc o tych tak istotnych dla historii retoryki pracach, są one jednak bardzo ważne dla mnie z dwóch praktycznych powodów.
Po pierwsze – to kopalnia opisów zachowań mówców. Krótkie cytaty wykorzystywałam wielokrotnie na zajęciach z retoryki, dyskutując ze studentami na temat tego, jak należy przygotowywać mowę i wygłaszać ją. Uwagi dotyczące inwencji czy akcji nie zestarzały się zupełnie, a zabawna bywa też próba dopasowania starożytnej charakterystyki do współczesnych mówców (poniżej kilka takich opisów).
Po drugie – sięgam do Cycerona także wówczas, gdy zastanawiam się nad perswazyjną siłą współczesnych komunikatów wizualnych, relacją między mówcą a słuchaczami, znaczeniem emocji, wspólnoty wiedzy. Te dwa dialogi to zestaw zagadnień, jakie należy brać pod uwagę, gdy chcemy badać komunikację perswazyjną, niezależnie od formy, jaką ona przyjmuje.
Kiedy w dialogu O mówcy Antoniusz wyjaśnia:
Trzeba nam człowieka wnikliwego i pomysłowego zarówno dzięki wrodzonym zdolnościom, jak też doświadczeniu, ażeby czujnie tropił, co jego współobywatele oraz ci, których swą mową pragnie do czegoś przekonać, myślą, czyją, sądzą i czego oczekują. Powinien trzymać rękę na pulsie każdej grupy społecznej, wiekowej, każdego stanu i zakosztować myśli i uczuć tych, przed którymi występuje lub ma zamiar wystąpić (I, 223),
nie mogę się oprzeć wrażeniu, że to dobry opis wymogów, jakie stają przed współczesnym socjologiem i badaczem dyskursu…
I wreszcie ostatnia uwaga. Trudno, rzecz jasna, czytać dialogi Cycerona jak powieści sensacyjne, niemniej jest to lektura wciągająca, także dlatego, że jest w nich coś z atmosfery plotkowania o kolegach po fachu. Z podziwem i zazdrością wobec umiejętności i osiągnięć, ale czasem z lekką złośliwością i poczuciem humoru wobec potknięć i słabostek.
Polecam kilka cytatów:
Skoro dwie główne zalety przynoszą mówcy sławę: pierwsza to dokładne przedstawienie sprawy, by dobrze zapoznać słuchaczy ze sporną kwestią, druga to pełne pasji wygłoszenie mowy, by wstrząsnąć emocjami słuchających, to znacznie więcej zyskuje ten, kto właśnie rozpala uczucia sędziego niż ten, kto dokładnie objaśnia mu sprawę….
W trakcie przemawiania rozpalały go nie tylko wielki talent, lecz i siła osobowości oraz jakaś wrodzona pasja, i to one sprawiały, że mowa stawała się wartka, gwałtowna, nasycona emocjami. Później, gdy w wolnym czasie chwytał za rylec, całe poruszenie umysłu ulatywało z człowieka niczym wiatr, a jego mowa traciła swoją energię.
Zawsze występował dobrze przygotowany, na niego niecierpliwie się czekało, jego uważnie się słuchało. Już sam początek wystąpienia, w jego przypadku zawsze należycie ułożony, okazywał się godny tych oczekiwań. Gdy przemawiał, nie gestykulował zanadto, nie modulował głosem, nie przechadzał się tam i z powrotem, nie przytupywał za często. Jego mowy były niekiedy gwałtowne, a czasem pełne gniewu i słusznego wzburzenia. Często pojawiał się dowcip, jednak zawsze z zachowaniem dobrego smaku. Poza tym, co najtrudniejsze, ten sam człowiek potrafił przemawiać jednocześnie niezwykle ozdobnie i niezwykle zwięźle.
A już pamięć Kuriona okazała się do tego stopnia słaba, że wielokrotnie, zapowiedziawszy, iż poruszy w swoim przemówieniu trzy zagadnienia, dodawał czwarte lub zapominał o trzecim.
Przemawiał z dużym zaangażowaniem emocji, ale z małym natężeniem głosu, niemal wszystko wypowiadając jednostajnie i jakby na jednym tonie
Wygłaszał całą mowę donośnym głosem, a starannie dobrane słowa wypowiadał w tak szaleńczym pędzie, że mógłbyś pomyśleć zdziwiony, iż chyba lud, tak bardzo pochłonięty innymi sprawami, dopuścił, by wśród mówców znalazł się szaleniec…
Zyskał sobie lepszą opinię jako mówca bardziej dzięki umiejętności wygłoszenia mowy niż rzeczywistym zdolnościom. Choć ani nie był oratorem o wyjątkowej przenikliwości umysłu, mimo iż takim się wydawał za sprawą wrażenia, jakie wywoływały jego postać i oblicze, ani nie posługiwał się zbyt bogatym słownictwem, chociaż i w tym aspekcie wprowadzał w błąd, to umiejętnym rozłożeniem pauz i gwałtowniejszych wypowiedzi oraz za sprawą miłego i dźwięcznego głosu wzbudzanym podziwem szydził, a w trakcie przemawiania tak się rozpalał, że nie zauważano braku tego, czego nie było.
Agnieszka Kampka